Ogromne wrażenie robią świetne kreacje aktorskie - szczególnie niezwykle precyzyjna gra Elizabeth Moss, brawurowa, lekko swerengenowska rola Petera Mullana czy groteskowa, lekko przerażająca Holly Hunter. Kolejnym mocnym punktem tej produkcji są zdjęcia i niesamowite, majestatyczne, górskie plenery Nowej Zelandii, w których bohaterowie wyglądają jak malutkie laleczki. Wszystko to razem składa się na mocno niepokojącą, opowiedzianą w surowy, nieśpieszny sposób dramatyczną, nieprzyjemną historię, która zachodzi za skórę i nie pozwala o sobie zapomnieć. Bardzo polecam.
Blog ten poświęcony jest kulturze, a w szczególności telewizji i muzyce, ale niewątpliwie znajdzie się tu też miejsce dla filmu i literatury.
środa, 10 kwietnia 2013
Top of the lake
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz