Płyty zespołu Staind zawsze prędzej czy później trafiały do mojego odtwarzacza, lecz pomimo, że styl muzyczny i wokal Arrona Lewisa bardzo mi odpowiada, po dość krótkim czasie zaczynały mnie nużyć i z pewnym żalem zapominałem o nich. Aż do ostatniego ich albumu z 2011 roku, który zatytułowany jest Staind, od którego nie mogę się uwolnić i słucham go właściwie bez przerwy.
Styl muzyczny to dość ciężki, mroczny rock, z wyrazistym, lekko zdartym wokalem i brudnym, mocno przesterowanym brzmieniem gitar i basu. Niewątpliwie słychać tu echa grunge'owych dni. Piosenki mają wpadające w ucho melodie, ale to emocje i gniew, który wykrzykuje wokalista sprawiają, że płyta ta ma w sobie to coś, co sprawia, że wciąż do niej powracam.
Na płycie jest dziesięć utworów, wśród których wszystkie brzmią bardzo dobrze, ale kilka z nich wyróżnia się na tle innych. Moim ulubionym są Take a breath czy melodyjna ballada Something to remind you, przy słuchaniu których zawsze czuję się, jakbym znów był zbuntowanym nastolatkiem, zasłuchanym w płyty Nirvany czy Alice in Chains.
Bardzo płytę polecam.
I visited various web sites however the audio feature for audio songs current at this website is actually wonderful.
OdpowiedzUsuńMy weblog ... ps3 vs xbox 360 2007