Okres, który nastał po sukcesie The Sopranos, nazywany jest często złotym okresem dla seriali telewizyjnych, a dla HBO w szczególności. W ramówce niemalże każdej stacji pojawiały się interesujące pozycje, które cechowała narracyjna złożoność, o której pisał Jason Mittell - balansowanie między odcinkiem a sezonem jako jednostką narracyjną, spójność stylistyczna i wysoka jakość produkcji, nie często pojawiająca się wcześniej w telewizji. Wymienić tu można na przykład The Shield (FX, 2002), Lost (ABC, 2004), czy 24 (FOX, 2001). W takiej sytuacji HBO, żeby odróżnić się jakoś od konkurencji i zachować uzyskaną dopiero co pozycję, musiała zaproponować swoim subskrybentom coś innego. I tak w 2002 roku na ekranach telewizorów pojawił się The Wire, serial, który często nazywany jest wyjątkowym wśród innych produkcji.
Akcja każdego z pięciu sezonów
dotyczy innego wycinka życia Baltimore i łączy ją kilka postaci, które
przewijają się przez całą historię. Pierwszy koncentruje się na problemach
dzielnicy bloków socjalnych, w których otrzymywali mieszkanie biedni
Afroamerykanie. A problemów jest niemało: handel narkotykami, zorganizowana
przestępczość, zwłaszcza wśród nieletnich oraz wiele innych. Akcja drugiego
sezonu przenosi się do doków, zdominowanych przez pracowników polskiego
pochodzenia, którzy tworzą zamkniętą społeczność, rządzoną przez związki
zawodowe. W trzecim fabuła koncentruje się wokół eksperymentu społecznego
przeprowadzonego przez jednego z wyższych rangą policjantów – majora Howarda
Colvina, który postanowił zdepenalizować obrót narkotykami w obrębie jednej,
położonej na uboczu dzielnicy. Czwarty sezon koncentruje się na problemach
młodzieży i systemu szkolnictwa, który nie jest w stanie powstrzymać młodych
ludzi przed zasilaniem szeregów gangów. Piąty, ostatni skupia się na mediach i
polityce.
Jak widać z powyższego opisu, który,
trzeba dodać, nie wyczerpuje wątków poruszanych w serialu, rozmach historii
pokazywanych w The Wire jest niespotykany wcześniej w telewizji. Jak
pisze Jason P. Vest: “Ten serial oferuje jeden z najpełniejszych,
autentycznych i najbardziej szczegółowych obrazów amerykańskiego miasta”,
a Brian G. Rose w rodziale poświęconym The Wire w zbiorze The
Essential HBO Reader pisze tak: “zasięg politycznych, społecznych i
ekonomicznych pytań stawianych przez The Wire był uderzająco
niekonwencjonalny, szczególnie w porównaniu z innymi serialowymi telewizjami,
gdzie określone zasady i podejście do kręcenia (nawet w HBO) mają tendencję do
trwania. The Wire zakwestionował te założenia na wielu frontach. To, jak
korzystał z podstawowych elementów takich jak postać, narracja czy styl”. I
faktycznie, The Wire jak na obowiązujące w telewizji standardy był
bardzo nietypowy. Jak większość produkcji telewizyjnych, bazował na
konkretnym gatunku filmowym czy telewizyjnym. W tym przypadku był to serial
policyjny. Lecz The Wire, to nie kolejna produkcja, w której dręczony
dokonanymi w przeszłości decyzjami i bieżącymi problemami policjant, pomimo
postępującego alkoholizmu jest w stanie samodzielnie rozpracować i aresztować
grupę przestępców. Brian G. Rose tak o tym pisze: “ The Wire był
otwartym atakiem na najbardziej zasłużony z telewizyjnych gatunków, jakim był
serial policyjny”.
Na czym więc ten atak polegał? Przede wszystkim The Wire miał
konstrukcję przypominającą bardziej utwór literacki, który z powodu braku
ograniczeń czasowych może nieśpiesznie rozwijać swoją fabułę. David Simon,
twórca serialu, wielokrotnie mówił, że “The Wire był pomyślany jako
powieść wizualna”.
I dlatego właśnie podział na odcinki był podyktowany bardziej ograniczeniami
czasowymi, a nie jak to ma miejsce w przypadku znakomitej większości
telewizyjnych produkcji. Tak o tym pisze Brian G. Rose: “zrezygnowano z
jednogodzinnych rozwiązań i łatwych zawierających tryumf sprawiedliwości
wytłumaczeń dostarczanych na koniec poszczególnych odcinków”.
Łuki narracyjne jakie oferował The Wire potrafiły łączyć ze sobą odcinki
oddalone od siebie o kilkanaście godzin, a ilość znaczących postaci
przewijających się przez serial była ogromna. Tak o tym pisze na swoim blogu
JustTV Jason Mittell we wpisie The Qualities of
Complexity: Aesthetic Evaluation in Contemporary Television: “pilotażowy
odcinek wprowadza więcej niż dwa tuziny znaczących postaci, które będą później
powracać. W sumie w samym pierwszym sezonie pojawia się ich sześćdziesiąt”. Ta liczba robi z pewnością wrażenie, ale zaznaczyć tu trzeba, że tylko
nieliczni bohaterowie przewijają się przez wszystkie sezony, grając w nich role
o różnym stopniu ważności.
Inną
specyficzną cechą tej produkcji jest jej stylistyka. Wielu krytyków, między
innymi David Bordwell, zwracało uwagę na pewną stylistyczną archaiczność
cechującą serial. Jason Mittel na swoim blogu wymienia następujące cechy:
niewidoczna, właściwie przeźroczysta kamera stylu zerowego, linearna,
realistycznie poprowadzona narracja bez wyraźnego podziału na odcinki. Kolejną
cechą jest brak niediegetycznej muzyki. Od tej zasady są w serialu trzy wyjątki
w postaci scen finałowych serii. Norweski wykładowca Uniwersytetu w Bergen w
swojej wideo analizie Style in the Wire dostrzega siłę w konsekwentnym stosowaniu takich rozwiązaniach. Zwraca też
uwagę na fakt, że The Wire bardzo świadomie korzysta z technik kina
dokumentalnego takich jak POV (Point of View), ujęcia kamer przemysłowych czy
mała ilość cięć montażowych. Dzięki tym zabiegom, zdaniem Lavika, serial nie
epatuje imponującymi rozwiązaniami, nie odwraca uwagi pracą kamery czy
gwałtownym montażem, a buduje poczucie autentyczności.
Wielu
badaczy mediów zwraca też uwagę na nawiązania do greckich tragedii, w których
los poszczególnych bohaterów zależny jest od kaprysu wszechpotężnych bogów. Tak
o tym pisze Blake D. Ethridge w tekście Baltimore on the Wire wchodzącym
w skład cytowanego już zbioru It’s not TV... “The Wire skonstruowany jest jak grecka tragedia. Jeśli zastąpić koncepcję starych greckich
bogów postmodernistycznymi instytucjami takimi jak departament policji,
przestępczymi organizacjami rozprowadzającymi narkotyki, rządem, związkami
zawodowymi, kościołem katolickim, przedsiębiorstwem energetycznym, nawarstwiają
się instytucje determinujące zachowanie jednostek w społeczeństwie”.
Dobrze pokazują to dwie sceny serialu. W pierwszej z nich D’Angelo, średniego
szczebla członek gangu, tłumaczy młodszym kolegom grę w szachy. Żeby łatwiej im
było zrozumieć, porównuje figury do struktury organizacyjnej. Podkreśla jak
niewielkie znaczenie dla gry mają pionki, których najwięcej jest w grze. Młodzi
gangsterzy nie chcą pogodzić się z tak opisaną rzeczywistością, jednak widz
widzi bez trudu po czyjej stronie leży racja. Kilka odcinków później twórcy
znów sięgają do szachów. W jednej z finałowych scen widzimy policjantów po
nieudanej akcji, do której prowadziła fabuła całego sezonu. Przyczyną porażki
była decyzja wysoko postawionego policjanta, który szybko potrzebował
spektakularnego sukcesu, przez co poszła na marne wielomiesięczna, mrówcza
praca, której widz był świadkiem przez kilkanaście godzin pierwszego sezonu. W
ujęciu o którym piszę, na drugim planie widzimy policjantów ze spuszczonymi
głowami po zakończonej akcji. Na pierwszym planie widoczna jest szachownica, na
której pionki poruszane są dłońmi niewidocznych graczy. Scena ta jest tak
sfilmowana, że widz ma wrażenie, że policjanci są kolejnymi pionkami na
planszy, poruszanymi przez siły dużo potężniejsze od jednostek.
Serial
The Wire był bez wątpienia nietypową produkcją telewizyjną, co
próbowałem pokazać powyżej. Wydaje mi się, że dobrym uzupełnieniem będzie
opisana przez Briana G. Rose następująca sytuacja : “krytycy telewizyjni nie
otrzymali do recenzowania samego pilota, ale też następne cztery odcinki, żeby
mogli lepiej zrozumieć szeroki zakres i skomplikowaną fabułę serialu”.
Rozwiązanie to odniosło skutek i The Wire otrzymał bardzo pozytywne
recenzje i cieszył się uznaniem, otrzymując wiele nagród, w tym prestiżową
Peabody Award w 2003 roku. The Wire bez wątpienia pokazał, że produkcja
telewizyjna nie musi epatować szybką narracją czy dynamicznym montażem, że
nieśpieszne tempo, mnogość ciekawych, wielowymiarowych bohaterów i drobiazgowe oddanie świata przedstawionego również może
cieszyć się dużym zainteresowaniem.
Przy pisaniu tego tekstu korzystałem:
- Jason P. Vest, Wire, Deadwood, Homicide, and NYPD Blue. Violence is Power, Preager, Santa Barbara, 2010, s. 171
- Brian G. Rose, The Wire, [w:], The Essential HBO Reader, red. Gary R. Edgerton, Jeffrey P. Jones, The University Press of Kentucky, Kentucky 2008, p. 86
- http://justtv.wordpress.com/2011/12/15/the-qualities-of-complexity-aesthetic-evaluation-in-contemporary-television/#_edn12, 6 czerwca 2012
- http://vimeo.com/39768998, 6 czerwca 2012
- It’s not TV: Watching HBO in the Post-television Era, red. Cara Louise Buckley, Routledge Taylor & Francis Group, Nowy Jork, 2008, s. 155
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz