Na płycie jest dziewięć utworów, bardzo klimatycznych, pełnych melancholii i oczywiście, tak charakterystycznych poetyckich tekstów. Po pierwszym przesłuchaniu w pamięci zostały mi dwa utwory, tytułowy Push the sky away oraz klimatyczny, przywołujące mordercze wspomnienia Water's edge, ale z każdym przesłuchaniem płyty pozostaje kolejna piosenka, kolejne zaskakujące frazy.
Płyta jest niezwykle spójna i być może tu pojawia się jedyny zarzut, jaki mógłbym jej postawić - pewną monotonność. Trochę brakuje przełamania tych smutnych piosenek czymś bardziej żywiołowym, czymś w stylu Oh my lord. Ale być może ta uwaga wynika z tego, że najbardziej lubię w dyskografii tego artysty jego wczesne płyty, które niewątpliwie cechowała duża żywiołowość. Tak czy siak, najnowsza płyta Cava to kawał dobrej muzyki, gorąco polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz