wtorek, 2 kwietnia 2013

Doktora Horrible rozśpiewany blog

Joss Whedon to człowiek, który stał za jednym z najlepszych, moim skromnym zdaniem, seriali science fiction ever - Firefly. Poza nim zrobił jeszcze kilka rzeczy, między innymi Buffy czy Avengersów czy ciekawą dekonstrukcję horroru - Cabin in the woods, ale prawdziwą perłą w koronie pozostaje  właśnie ten przedwcześnie zdjęty z anteny serial. Podczas strajku scenarzystów w 2007 roku Joss nudził się niepomiernie i jak sam mówił, nie pozostało mu nic innego jak zrobić coś na własną rękę. Zaprosił do współpracy swoich krewnych (brata, drugiego brata i jego narzeczoną) i znajomych (między innymi Nathana Fillona, z którym pracował przy Firefly i Buffy the vampire slayer czy Neila Patricka Harrisa znanego z How I met your mother) i rozpoczął pracę nad projektem, na który trafiłem ostatnio przypadkiem - Dr. Horrible's sing-along blog. Jest on tragikomedią - musicalem o superbohaterach. Joss zainwestował w produkcję własne pieniądze, piosenki napisał w kilka dni razem z bratem. Kręcenie zajęło sześć dni, nagranie ścieżki dźwiękowej kolejnych kilka. Wszyscy doceniali niezależność i brak ingerencji w powstający materiał, którego celem z jednej strony było nakręcenie czegoś ciekawego, czego biznesowym założeniem było zwrócenie kosztów produkcji i zapłacenie osobom, które wzięły w nim udział. 

Dr. Horrible zadebiutował w trzech publikowanych co kilka dni aktach na portalach typu Youtube i był dostępny dla wszystkich zainteresowanych na całym świecie, co nie było niestety częstą praktyką. Zazwyczaj wyświetlanie amerykańskich produkcji możliwe było tylko na terytorium Stanów Zjednoczonych, ale Joss zupełnie się tym nie przejmował. Niedługo później musical trafił na iTunes, gdzie szybko trafił na pierwsze miejsce, jako najczęściej pobierany utwór z przeszło dwoma milionami ściągnięć na tydzień. 

Czemu ten dziwny musical zawdzięczał taką popularność? Odpowiedzi na to pytanie jest zapewne wiele, ale jedną z pierwszych musi być humorystyczne i finezyjne podejście do gatunków, z których produkcja ta wyrosła. I tak mamy videoblog aspirującego złoczyńcy, który marzy o prawdziwej miłości. Ale mamy też nadętego super bohatera, odwieczną walkę dobra i zła, namolnych fanów, tajną organizację, rozśpiewanych kowbojów... Czego można chcieć więcej? A dodatkowo piosenki brzmią świetnie, skrzą humorem, a aktorzy wypadają świetnie. Wszystko to razem tworzy niesamowitą, niepowtarzalną całość.

Kolejnym krokiem było wydanie soundtracku i DVD, a w ubiegłym roku Dr. Horrible zadebiutował w telewizji. Joss na Comic Con ogłosił, że całkowity dochód z musicalu znacznie przekroczył trzy miliony dolarów. Na koniec zapowiedział, że wiosną 2013 roku rozpoczną się prace nad drugą częścią. Pozostaje mieć nadzieję, że wiosna w końcu nadejdzie.

Wydaje mi się, że poza tym, że Dr. Horrible jest niewątpliwie niezwykle ciekawym musicalem, mówi coś ważnego na temat obiegów kultury w internecie - tak formalnych, jak nieformalnych. Joss Whedon decydując się na otwarty dostęp dla każdego, zrobił krok w odwrotną stronę niż większość dużych graczy na rynku telewizyjnym, którzy zamykają dostęp do swoich produkcji dla widzów spoza Stanów. To jak wiele ten musical zarobił, pomimo, że każdy za darmo mógł go obejrzeć, wydaje się być dowodem na to, że odbiorcy chętnie za coś zapłacą, jeśli uznają, że warto. 

I poniżej link do samego musicalu. Miłego oglądania



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz