piątek, 18 stycznia 2013

Najlepsze płyty zasłyszane w 2012


1. Storm Corrosion - Storm Corrosion - to interesująca płyta, która powstała w wyniku współpracy Stevena Wilsona z Porcupine Tree z Mikaelem Åkerfeldtem z Opethu. Współpraca między oboma muzykami trwała od wielu lat, jako że Wilson nagrał i opracował w swoim studio płyty Opethu, a czasem nawet występował na nich gościnnie. Sama płyta jest bardzo spokojna, wręcz minimalistyczna, prawie brak na niej przesterowanych gitar czy głośnej perkusji. Jest na niej natomiast niesamowicie klimatyczny nastrój i wręcz intymna atmosfera. Na płycie jest tylko sześć utworów, z których tylko jeden jest krótszy niż pięć minut, a pozostałe oscylują w okolicach satysfakcjonujących dziesięciu minut. Skutkuje to tym, że piosenki rozwijają się powoli, nieśpiesznie odsłaniając przed słuchaczem swe melodie. Mój ulubiony utwór na płycie to tytułowy Storm Corrosion, ale żadna z piosenek nie wybija z rytmu i krążka świetnie słucha się jako całości.

2. Opeth - Heritage - fantastyczna, progresywna płyta, która wraz z opisywanym wcześniej Storm Corrosion wydają się tworzyć spójną całość. Także i ona powstała w wyniku współpracy obu wymienionych wyżej artystów, lecz jest od Storm Corrosion znacznie bardziej żywiołowa i o wiele cięższa. Na płytę składa się dwanaście różnorodnych utworów, w których słychać echa takich zespołów jak King Crimson czy Deep Purple. Płyta ta była dla mnie tym większym zaskoczeniem, że wcześniejsze z bogatej dyskografii Opethu nie do końca przypadły mi do gustu, a to z powodu growlingu, którego nie cierpię, a to przez dość uciążliwą monotonię utworów. Ale na Herritage nie ma ani dłużyzn, a wokale są czyste. Znakomita płyta. 


3. Serj Tankian - Harakiri - po niezbyt udanej koncertowej płycie z orkiestrą Elect the dead symphony i fatalnie zaśpiewanej Imperfect harmonies Serj Tankian poszedł po rozum do głowy i powrócił do swojej lekko drażniącej maniery śpiewania, do której przyzwyczaił nas z System of a down i ze swojej pierwszej solowej płyty. Na Harakiri mamy jedenaście świetnych, szybko wpadających w ucho piosenek, które przy dużej melodyjności intrygują innym niż na poprzednich płytach tego artysty instrumentarium oraz, jak zawsze ciekawymi, mocno zaangażowanymi tekstami. Bardzo wyraźne nawiązania do wschodnich korzeni Tankiana świetnie łączą się z ciężkimi brzmieniami gitar. Na płycie jest tak dużo dobrych utworów, że ciężko wybrać jeden czy dwa ulubione. Bardzo polecam.

4. Puscifer - Conditions of my Parole - to najnowsza płyta Maynarda Keenana, frontmana Toola, który ostatnimi czasy częściej przechadza się w swoim wielkim, kowbojskim kapeluszu pomiędzy pnączami winorośli i duma nad sekretnymi składnikami swojego wyśmienitego ponoć wina, niż zagląda do studia nagrań, by zadowolić stęsknione uszy swoich fanów. Tym bardziej cieszy, że najnowsza płyta Puscifera jest rewelacyjna i że po raz pierwszy w historii tego zespołu sprawia wrażenia skończonego albumu  - wcześniejsze były raczej EPkami, na których pojedyncze utwory były fenomenalne, ale albumy te nie  tworzyły spójnych całości. Tym razem na szczęście jest inaczej. Na płycie mamy dwanaście utworów, pomiędzy którymi znajdziemy szybsze, takie jak tytułowa piosenka czy rewelacyjny, zaskakujący Toma, ale największą przyjemność sprawiają mi takie perełki jak rzewny Tumbleweed z smutnym akompaniamentem banjo czy bardziej progresywny Rapture i The weaver. Dokonała płyta, z którą każdy, kto z niecierpliwością oczekuje nowego Toola, powinien się zapoznać.


5. Jelonek - Revenge - druga solowa płyta wybitnego skrzypka, Michała Jelonka, który jak nikt inny potrafi połączyć ciężkie brzmienia gitar, potężną sekcję rytmiczną z bardzo różnorodnymi źródłami inspiracji - od klasyki, przez ludowe akcenty, po potężny, ciężki metal. Ta instrumentalna płyta jest znakomitą kontynuacją pierwszego albumu. Niewątpliwie uwagę zwraca, jak nazywa ją sam Jelonek, pieśń szpadla i paszczy Romantic Revenge czy energetyczny Sabre Dance, będący metalową wersją Tańca z szablami Chaczaturiana. A jeśli komuś płyta przypadnie do gustu, to koniecznie niech sprawdzi ją na koncercie, bo tam Jelonek sprawdza się znakomicie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz