Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Walton Goggins. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Walton Goggins. Pokaż wszystkie posty

środa, 3 kwietnia 2013

It was Justified!

Pewnie to nie zabrzmi dobrze, ale o ja pierdziu, jak on świetnie wygląda w kapeluszu.

Wczorajszy odcinek zakończył kolejny sezon i, jeśliby go porównać do The Walking Dead, zrobił wszystko to, czego trupom zrobić się nie udało. Pozamykał większość wątków, miał świetne dialogi, piękny, południowy  zaśpiew, a antagoniści spotkali się w finałowej scenie. No i całość trzymała się, za przeproszeniem, kupy. Ale przede wszystkim dialogi i rewelacyjny jak zawsze Walton Goggins, który, jak to ładnie posumowano  w jednym z poprzednich odcinków, używa czterdziestu słów tam, gdzie wystarczyłyby dwa. Ale za to jakich! Niemalże w każdej kwestii pobrzmiewają echa Davida Milcha i pięknego języka Deadwood,  a już kiedy scenariusz zestawia Gogginsa z Olyphantem, Justified sprawia prawdziwą przyjemność. Szkoda tylko, że tych scen w zakończonym właśnie sezonie nie było więcej, a niektóre wątki były po prostu słabe. 

Z ciekawością czekam kolejnego sezonu ugruntowawszy się w przekonaniu, że choć Justified z pewnością niepozbawiony jest wad, to wciąż pozostaje jednym z ciekawszych seriali. 

niedziela, 13 stycznia 2013

Justified, otwarcie sezonu



Wrócił jeden z najlepszych obecnie seriali, emitowany przez telewizję FX Justified. Jak większość, jeśli nie wszystkie, produkcje tej stacji jest to historia o męskich mężczyznach skierowana do tych mniej męskich przedstawicieli brzydkiej płci, którzy takowymi bardzo chcieliby być, ale trudy codzienności, a może po prostu brak czasu lub jakieś jeszcze inne kwestie, o których nawet nie warto wspominać im na to nie pozwalają. 

Akcja serialu, a zwłaszcza jego pierwszego sezonu oparta jest na opowiadaniu Elmore Leonarda zatytułowanego Fire in the hole. którego głównymi bohaterami jest para antagonistów - szeryf stanowy (US Marshal) Raylan Givens, w którego w serialu wciela się z wdziękiem Timothy Olyphant oraz wybuchowa mieszanka przestępcy i  kaznodziei - Boyd Crawder - w tej roli jak zawsze świetny Walton Goggins. Tłem wydarzeń jest małe miasteczko w Kentucky, gdzie czas zatrzymał się ponad sto lat temu, kiedy każdy problem można było rozwiązać przy pomocy pistoletu. Wszyscy mają tu broń palną, a na głowach kapelusze i tylko konie zastąpione zostały przez pickupy.

Przez trzy sezony serial trzymał poziom, sprawnie opowiadając swoją sensacyjną historię balansując pomiędzy westernowymi klimatami z mniej lub bardziej samotnym jeźdźcem, który zaprowadza porządek w miasteczku, stając w obronie biednych i uciśnionych, stawia czoła złym bandom, z lekko sentymentalną historią rodzinną i trudną przyjaźnią między dwoma przeciwnikami w tle. A wszystko to podane z dobrym żarcikiem, dużym dystansem, przyprawione melodyjnymi piosenkami. Serial ten nie stara się być niczym więcej niż dobrze opowiedzianą historią sensacyjną i przeważnie mu się to udaje. Czwarty sezon, który ruszył tydzień temu, zapowiada się równie dobrze, jak wcześniejsze. Widz od razu zostaje rzucony w wir wydarzeń, który ogląda się świetnie. Z niecierpliwością czekam na następne odcinki.